Opowiadanie oparte na realiach codzienności okiem homoseksualnej dziewczyny. Czytając wgłębiamy się w jej myślenie, odczucia, fascynacje i problemy. Tytułowa bohaterka to 18 letnia Erwina, ukrywająca się przed rodziną i znajomymi. Uwikłana w nieszczęśliwe zakochania, nałogi i obsesyjne miłości nieznanych kobiet, musi jednocześnie radzić sobie z brakiem akceptacji ze strony matki i naciskami rodziny, by związała się w końcu z mężczyzną. Poznajemy ją jako chłopczycę z "dziwacznym" na pierwszy rzut oka, podejściem do życia. Wgłębiamy się w jej myślenie, fascynacje, sekrety i przyzwyczajenia. Opowiadanie zawiera liczne wątki miłosne i psychologiczne, owiane lekkimi i przyjemnymi fragmentami erotyków.

czwartek, 16 lutego 2017

Krok z szafy cz. 5


Czasami warto po prostu sobie odpuścić. Może jest to najprostsze i najłatwiejsze wyście, ale kto powiedział, że zawsze trzeba poruszać się pod prąd. Najzwyczajniej w świecie dać sobie spokój i pozwolić na istnienie dwóch różnych światów, dwóch różnych myśli i dwóch różnych zachowań w jednym ciele. Zapaliłam papierosa. Dym powoli unosił się pod sufit. Pokój napełnił zapach tytoniu i mocnych, eleganckich perfum Anki. Zasnęła. Leżała najspokojniej w świecie, trzymając głowę na moim ramieniu. Wolną ręką wlałam kolejną porcję alkoholu. Ktoś z brzegu mógłby powiedzieć: czego ci jeszcze brakuje w życiu? Kobiety masz, spokój masz, pracę masz, jakąś marną, ale jednak wizję na przyszłość też. Może i tak. To wygląda ślicznie i pięknie, tylko z pewnej perspektywy. Gdyby zagłębić się w każdy z elementów oddzielnie, to praktycznie pozostaje nietknięty tylko aspekt pracy. Cała reszta nadaje się wyłącznie do poprawienia.

Myśli myślami. Noc spędziłam prawie idealnie, pod względem spania. Ciepło jej ciała i bliskość, sprawiała głupie wrażenie, jakbym znała ją od dawna. Jakby wczorajszy pierwszy raz z nią, nie był pierwszym razem, a cała ta sytuacja, kiedyś się już zdarzyła. Wtedy coś mnie tknęło. Czy nie chciałabym (nawet już nie w odniesieniu do niej) tak na dłużej? Budzić się i zasypiać tylko przy jednej kobiecie? Miałam idiotyczne wrażenie, że odszczekałabym słowa i myśli sprzed kilku godzin. Oby było to tylko wrażeniem. Gdzieś w ludziach, w głębi siedzi strach wewnętrzny, przed jakimikolwiek zmianami. Sądzą, że ich sposób odbierania świata jest najbardziej prawidłowy, niezmienny i doskonały. Ja też się tego obawiam. Brnięcie pod prąd przeciwko ludziom, rozumiem, ale brnięcie przeciwko nim i sobie? To zdecydowanie za dużo. Dlatego czasem warto pozostawić niektóre sprawy takimi, jakimi są. Dać sobie po prostu spokój...

Nie jest to żadną tajemnicą, że Anka podobała mi się fizycznie. Czyżby zaczęła też w inny sposób? Pierwsza myśl „to nie możliwe”, cofnięcie się do krótkiej refleksji sprzed chwili. Nie brnij przeciw sobie. Druga „nie daj się ponieść chwilowej słabości”. Wiem, pamiętam…, obiecywałam już nie raz, „nie zakochuj się, daruj sobie, to nie dla ciebie”. Cały czas, a gdyby się dłużej zastanowić to od dwóch lat, starałam się unikać takich sytuacji. Wpadłam tym samym w jednostronną wierność Roksanie, z którą i tak nie mogłam wiązać więcej niż „cześć”. Dopiero teraz dostrzegam, jak niesamowicie sztuczne myślenie miałam: „albo ona, albo żadna i koniec z miłością”. Na szczęście rozumiem bezsensowność tego zjawiska. Ania ma w sobie pewnego rodzaju lekkość, nawet pokusiłabym się stwierdzić, że frywolność. Brak jakichkolwiek zobowiązań, związków, czy układów między mną a Anką, staje się bardziej pociągający. Znam ją zaledwie (i niespełna) jeden dzień. Czuję już, jakby należała tylko do mnie. Fakt to głupie. Przywłaszczać sobie laskę. I co ja z nią zrobię? Prywatną zabawkę, kiedy mi się zechce? Coś w tym jest, ale jakoś mi jej szkoda.

Głupie (choć może lepiej tu pasuje słowo niestosowne) jest zaczynanie znajomości od łóżka. Zazwyczaj do niczego dobrego to nie prowadzi. Z drugiej strony jest  bardzo wygodne. Czemu wygodne? Komfort tego wszystkiego polega na tym, iż zawsze mam wybór. Albo zostawić to tak jak jest, albo ciągnąć w inną bardziej „związkową” stronę. Wymaga to intensywniejszego przemyślenia, w dużej mierze zależy to tez od osoby (jej charakteru, zachowania, czy dojrzałości) . Często tak jest, że  nie da się później żyć ze sobą na dłużej. To trochę jak połączenie dwóch takich samych puzzli.  Niestety, ale wydarzenia, z jakimi miałam do czynienia, w dużej mierze zmusiły mnie, do wmawiania sobie cały czas, że wszystko, co związane z miłością, jest już z góry skazane na porażkę. Łatwość odpuszczania? Nie, raczej zapobieganie takim sytuacjom na przyszłość. Nikt nikogo nie zrani, nie odrzuci, nie odtrąci i nie osamotni. Nie mniej jednak błądzi gdzieś przeczucie, że chyba muszę się tego , choć częściowo pozbyć. Próbować, lekko wypierać, by dać sobie, choć odrobinę szansy na coś więcej oprócz planów. Teraz gdy piękna kobieta śpi obok, wszystko wydaje się takie banalne i przewidywalne. Dzieje się to szybko, zbyt szybko, by mówić o zakochaniu a co dopiero o miłości. Pod wpływem wielu czynników (choćby bliskości) , które daleko mają się do zasad, jakimi ja się kieruję, odnoszę dziwne wrażenie braku kogokolwiek przy boku. Nie lubię i nie chcę w tym momencie robić sobie złudnych nadziei. Dziwnie jest samą siebie przekonać, że w jakimś stopniu mi na niej zależy. Chociażby tylko stricte przyjacielsko.

Mój budzik zadzwonił równo o 9.30. Podskoczyłam jak poparzona. Chwyciłam za głośnik telefonu, by stłumić jego przeraźliwy ryk (wierzcie mi, iż to nie mieści się w pojęciu hałas). Na szczęście Anka ani drgnęła. Wysunęłam lekko dłoń z jej uścisku i ze zwinnością węża, wyślizgnęłam się najostrożniej, jak potrafiłam z pościeli. Nawet po miękkim i puszystym dywanie stąpałam na palcach. Szukanie ubrań po chwili namysłu, okazało się bezsensowne. Więcej z tym hałasu niż pożytku. Delikatnie zamknęłam niesamowicie, (przynajmniej w tym momencie) skrzypiące drzwi. Od razu krok skierowałam do kuchni. Nie ma nic lepszego niż dobre śniadanie, prosto do łóżka, po udanej nocy. Trudno przychodziło mi myślenie co na nie zrobić. Szczerze powiedziawszy wczoraj, (chyba) z marnym skutkiem wychodziło nam rozmawianie o gustach kulinarnych. Były ciekawsze tematy…

Tak na marginesie, nie przepadam za gotowaniem. Robię to tylko wtedy, kiedy sytuacja mnie do tego zmusza. Z jakim skutkiem? Na pewno nieśmiertelnym. Wydaje mi się, że gotuję dość znośnie, jeszcze nikogo nie otrułam…, tak, wiem, jeszcze. Mniejsza z tym i tak nie mam zamiaru tego robić. Wybierzmy bezpieczną opcję usmażenia jajecznicy. Sięgnęłam do lodówki. Raz, dwa i pierwsze jajka poleciały na patelnię. W międzyczasie włączyłam radio, by przerwać ciszę skwierczącego białka. Wyjrzałam przez okno. Jak na porę ruch był całkiem niezły. Mając chwilę, między rzucaniem spojrzeń na świat, a smażeniem, udekorowałam sałatą talerz. Całość zaś przyozdobiłam rukolą (pamiętam ze wczoraj, że bardzo ją lubi). Było zielono i pięknie. Postanowiłam zrobić jej do jeszcze ładną, kolorową kanapkę. Nastawiłam kawę do zaparzenia i gofrownicę do rozgrzania. Która kobieta nie lubi słodyczy, a co dopiero deserów? Inaczej..., która kobieta nie lubi śniadań do łóżka?

Wszystko było prawie dokończone. Na tacy wylądowało „danie główne” i deser. Filiżanka z kawą nadawała temu wszystkiemu, idealny wygląd. Mój perfekcjonizm wziął górę. Prosty, ale nadal perfekcjonizm. Do zgrania tego wszystkiego czegoś mi brakowało. Dorzuciłam jeszcze „detal”, w postaci kilku artystycznie ułożonych truskawek. Wzięłam tackę i łokciem otworzyłam drzwi. Ciepłe i pachnące śniadanie położyłam na stoliku, tuż obok łóżka. Była godzina 10.20. Nie chciałam jej budzić. Postanowiłam pójść pod prysznic, z nadzieją, że zapach kawy postawi ją na nogi. Nigdy przedtem nie czułam się tak dobrze. Czemu? Czynników składowych było wiele. Chłodna woda opływała moje ciało, dodając mi zupełnie nowej energii. Świadomość udanej nocy, odepchnięcia od siebie myśli i rozterek związanych z Roksaną oraz fakt poznania intrygującej dziewczyny, był niesamowity. Tego humoru nic dziś nie powinno i raczej nie może zepsuć. Głupie uśmiechanie się do siebie w lusterku, często udawane, dziś było wyjątkowo szczere. Rozpierały mnie chęci do życia.

Wyszłam spod prysznica i owinęłam się w ręcznik. Wydawało mi się, że słyszałam dźwięk odstawianej filiżanki. Tak czy siak, musiałam iść do pokoju, by móc się w cokolwiek ubrać. Otworzyłam drzwi. Zauważyłam Ankę leżącą jeszcze na łóżku, ucztującą jak starożytni grecy z malowideł. Była ubrana w moją koszulę. Wyglądała fantastycznie… no i strasznie seksownie. Pasowała do niej długość ubrania, zakrywająca tylko w małym stopniu, jej koronkowe stringi. Spojrzała na mnie, obdarowując życzliwym, spokojnym uśmiechem. Był tak naturalnie wyjątkowy, a zarazem tak do niej niepodobny…

- Ślicznie to robisz- powiedziałam trochę rozproszona, całą tą sytuacją. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę stoję tylko w samym ręczniku, gapiąc się na nią jak idiotka. Chwila milczenia i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

- Dziękuję, kotku – odparła śmiało.- Robisz niezwykle dobre śniadania, chyba cię wynajmę. – oznajmiła- To bardzo urocze z twojej strony. Każda na to zasługuje, czy mogę czuć się wyjątkowo?

- Ależ nie ma za co. W sumie to możesz czuć się wyjątkowo. Czasem nie chce mi się samej sobie robić.– mówiłam, jednocześnie szukając w szafie czegoś do szybkiego narzucenia. Kątem oka nie mogłam odciągnąć wzroku i myśli od całej jej osoby…

- Naprawdę? – dopytywała. Staram się nie obracać. Skupić całą uwagę na poszukiwaniach. 
- No jasne, rzadko kiedy mam determinację. A co do tego wynajęcia, ja bym na twoim miejscu to przemyślała.- Po moich słowach wstała. Może coś źle powiedziałam, może nie powinnam dodawać „przemyśleń”. Fala wątpliwości zalewała mi głowę, w ułamku sekundy. Podeszła do mnie. Oparła dłonie na moich ramionach. Stałam lekko zszokowana. Tylko delikatnie dotknęła ustami mojej dolnej wargi, po czym objęła za szyję.

- Jesteś lepsza w każdym calu od mojego, byłego chłopaka – szepnęła – i seksownie wyglądasz w tym ręczniku. - klepnęła mnie po tyłku - Pójdę się odświeżyć- rzuciła frywolnie,  lekko się uśmiechając.

- Jasne idź, idź – odparłam w pośpiechu, odprowadzając ją wzrokiem. Zaraz zniknęła w korytarzu i tyle było z mego podziwiania. Trochę przerażało mnie to stwierdzenie z byłym chłopakiem. To, że go miała, jakoś zasadniczo odpychało mnie od wszelkich myśli pokroju, „próbuj szczęścia tutaj”. Może to dziwne i zbyteczne, ale uważam, że jak przeszłość wiąże ją z heteroseksualizmem, to być może ma wyłącznie predyspozycje do kobiet, a nie od razu orientację (w tym przypadku) biseksualną. Nie mówię o upodobaniach, czy coś. Nie mniej jednak miałam chwilę, by ogarnąć wszystko dookoła. W końcu wyciągnęłam z szafy pierwsze, lepsze ubrania. Padło na szerokie, treningowe dresy, z lekko opuszczonym klinem i białą bokserkę. Dość komfortowo się w tym czułam. Zerknęłam szybko na dzisiejszy grafik. Wolne... Jedyne, na co miałam ochotę, to trochę poćwiczyć. Cały czas nękało mnie uczucie, że przez alkohol i ostatni tydzień, mój tryb życia pozwolił na zbyteczne „zarośnięcie” tłuszczykiem. Nie cierpiałam tego uczucia. Być może było ono przesadne, ale bądź co bądź motywujące.

Tymczasem po 20 minutach Anka wyszła z łazienki gotowa, ubrana jak wczoraj w czerwoną kieckę. Miała ładnie upięte włosy i poprawiony makijaż. Wyglądała wulgarniej niż rano. Nie przeszkadzało mi to jakoś. 
- Wydaje mi się czy dzwoni twój telefon? - zapytała. faktycznie coś wibrowało w pokoju.

- Kurwa… - wyrwało im się. Wyłączył się. Zapomniałam naładować…

- Co ty już tam klniesz? - spytała.

- Nic, nic taka tam drobnostka. Niesamowicie wyglądasz- powiedziałam.

- Ty też, dopiero teraz widzę, jaką masz ładną figurę. Chyba ćwiczysz co? – zapytała. Brzmiało to dość poważnie, ale można było wyczuć z jej strony zainteresowanie.

- Tak, staram się troszkę o siebie zadbać w tym aspekcie – odparłam i dobrze wiedziałam, jak bardzo moja twarz stała się czerwona. Cieszyło mnie to w duchu, że zauważyła coś, co zazwyczaj chowam pod szerokimi ubraniami, ale z drugiej strony, jak ktoś zaczynał mnie chwalić, puszczałam niesamowitego buraka.

Nasza rozmowa trwała może niecałe trzydzieści minut. Luźna gadka, na "trzeźwo" przybliżyła mi znacząco jej osobę. Była o rok młodsza. Uczyła się w technikum. Mieszkała jakieś 2dwadzieścia minut drogi ode mnie. Wiem też, że trenowała taniec i interesowała się (co było po niej widać) fryzjerstwem i makijażem. Teraz nie wydawała mi się istną lalunią, czy typową blacharą na jeden lub dwa razy. Bardziej kreowała się na konkretną kobietą z konkretnymi pasjami. Może była prosta i przewidywalna w tym co robi, ale nie każdy musi być zaraz oryginalnym wyjątkiem, skaczącym nad głowy szarego społeczeństwa.

- Muszę się zbierać pomału – powiedziała.

- Rozumiem, może ciebie odprowadzę?

- Będzie mi miło, ale jeżeli nie masz ochoty…

- Mam! – przerwałam jej energicznie- jasne, że mam! – wyglądała na bardzo szczęśliwą, słysząc moją spontaniczną odpowiedź.

- Jejku, przy tobie czuję się bezpieczna i doceniona. Kobiety są fajniejsze.- rzekła, gdy ja przygotowywałam się do wyjścia, wiążąc buty.

- Cieszę się bardzo. A co do tych kobiet, to ja bym nie przesadzała. Czasem potrafią bardziej zaleźć za skórę niż nie jeden facet. – mówiłam, podnosząc się z kolana. Wykorzystywałam każdy moment, by prześledzić jej zgrabne nogi.

- Aj ty, widzę co robisz …- powiedziała jak matka do  niegrzecznego dziecka dobierającego się do słodyczy. Nie wiedziałam, czy w kontekście „nie rób tego”, czy odwrotnym. Wydaje mi się, że druga opcja bardziej pasuje, z uwagi, iż lubi być w centrum uwagi i pożądania. Stałam na przeciw niej. Złapała mnie za włosy i zaczęła „agresywnie” całować. Automatycznie ręka zjechała wzdłuż talii na zgrabną pupę. Nagle otworzyły się drzwi.

- Cześć Erwina, nie odbierałaś więc pomyślałam…- znajomy mi głos uciął się. W mgnieniu oka oderwałam ręce od Anki i spojrzałam w kierunku drzwi. Stała w nich zaskoczona Roksana, patrząc z niedowierzaniem na to wszystko.

- Ja tylko… zaraz wszystko ci... Tylko… - nie wiedziałam co powiedzieć. Ona schyliła głowę, jakby udając, że nic nie dostrzegła. Kiwała nią porozumiewawczo i odparła:

- Ok, nie przeszkadzam, zadzwoń. – powiedziała cicho. Obróciła się błyskawicznie i zbiegła po schodach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.